Obaj byli na wakacjach na wyspie, kiedy zostali złapani w pożarze lasu 8 sierpnia. Obaj stali tego wieczoru godzinami na basenie w kompleksie kondominium Lahaina, używając SOS z iPhone’a, ponieważ zasięg pożaru był nieznany. Funkcja umożliwiająca połączenie ze służbami ratunkowymi. Czekali w wodzie, aż strażacy uratowali ich tej nocy.
„Nie miałem wyboru, musiałem wskoczyć do tego basenu” – powiedział 54-letni Lee-Carrido.
Lee-Garido, która służyła jako pielęgniarka w marynarce wojennej, była na Hawajach ponad 10 razy od lat 90. W tym roku ona i jej najlepsza przyjaciółka z dzieciństwa, Misty Guantonio, postanowiły wybrać się na wspólną wycieczkę, po części z okazji urodzin Guantonio 8 sierpnia.
Obaj przybyli do Lahaina w nocy 6 sierpnia i spędzili następny dzień relaksując się przy basenie kompleksu, gdzie wynajmowali mieszkania z innymi wczasowiczami. Przed udaniem się do miasta Lee-Corrido i Guantonio obeszli kompleks i zauważyli, że tylna brama jest zamknięta.
„Nie wiem, dlaczego zamykają tę bramę” – powiedział Guantonio, zawsze skupiając się na aspektach bezpieczeństwa. – Chyba będziemy musieli jechać główną drogą.
Następnego ranka wiatry huraganu Dora wiały przez Lahainę, pozostawiając budynek, w którym przebywali, bez prądu i internetu.
Około 17:00 Lee-Carrido obudził się z drzemki i zobaczył dym na zewnątrz mieszkania. Przez okno widziała płonącą chatę z przodu kompleksu.
Nie pamiętała, żeby uruchomiły się jakieś alarmy i myślała, że to odosobniony pożar. Ale wtedy gęsty czarny dym zaczął wypełniać ich pokój, powiedział Lee-Carrido.
„W myślach pomyślałem:„ O mój Boże, czy przespałem jakiś magiczny alarm, aby uratować mi życie? Mówię: „To jest najgorsze”.
Lee-Corrido i Guantonio w pośpiechu chwycili portfele, elektronikę, ręczniki i mokre myjki, aby zakryć usta przed wyjściem na zewnątrz. Dym był tak gęsty, że nie widzieli się nawzajem, polegając na swoich głosach, aby pozostać blisko siebie.
Lee-Corrido myślała, że to jedyne znane jej miejsce, w którym nie „spalą się żywcem”. Ona i Guantonio krzyczeli do siebie w tę iz powrotem, kiedy tam szli, unikając gruzu i lawy, które spadały wokół nich.
Po 10 minutach dotarli do stawu. Nikogo tam nie było i po drodze nie widzieli nikogo w okolicy kompleksu.
Gdy tylko wskoczą do wody, Lee-Carrido i Guantonio próbują dowiedzieć się, skąd pochodzi ogień i jak wezwać pomoc.
Na początku Lee-Carrido i Guantonio myśleli, że wszystko będzie dobrze, gdy wiatr zwolnił, a dym się rozwiał. Dom przy basenie płonął, ale inne budynki wokół niego nie.
Nie zdawali sobie sprawy, że pożar szalał na Lahainie.
Para nie miała zasięgu sieci komórkowej, ale Guantonio aktywował funkcję SOS na swoim iPhonie, naciskając jednocześnie przyciski zasilania i głośności. Pracownik pogotowia kazał im pozostać w basenie z powodu wielu pożarów i poinstruował ich, aby wysłali kolejną wiadomość, jeśli poczują, że są w niebezpieczeństwie.
W ciągu następnych dwóch godzin wiatr ponownie się wzmógł i wszystkie wynajmowane jednostki wokół basenu stanęły w płomieniach. Guantonio wysłał wiadomość do służb ratunkowych około godziny 19:30, informując je o zasięgu pożaru.
Po pół godzinie usłyszeli głośny huk.
„To tylne drzwi” – powiedział Guantonio Le-Corrido. Rozbili go strażacy.
Trzej strażacy pomogli przyjaciołom wyjść z basenu i wrócili do czekającej żółtej ciężarówki EMS na głównej drodze przed kompleksem.
„To anioły” — powiedział Lee-Corrido.
Podczas podróży do strefy segregacji Lee-Corrido przypomniał sobie, jak spojrzał w lusterko wsteczne i zobaczył, że „wszystko się pali”.
Ona i Guantonio przebywali w schroniskach na Maui przez kilka dni, a następnie wrócili na stały ląd w sobotę po pobycie u przyjaciół w Honolulu.
W domu w Issaquah w stanie Waszyngton Lee-Garido siedziała i włączała telewizor, żeby oglądać wiadomości o pożarach Maui we wszystkich głównych stacjach.
„Wtedy się rozpadłam” – powiedziała. – Wtedy zdałem sobie sprawę, co się stało.
Od czasu, gdy opowiadała o tym swoim przyjaciołom i rodzinie, Lee-Carrido słyszała prawie takie same odpowiedzi od osób, z którymi rozmawiała: „Wiesz, masz szczęście. Mogło się to potoczyć inaczej”.