Grateful Dead Honor Bill Walton: „Największy truposz na świecie”

Pozostali członkowie Zespół Grateful Dead złożył hołd Hall of Fame NBA i ukochanemu Deadhead Billowi Waltonowi, który zmarł w poniedziałek na raka w wieku 71 lat.

Oddziałem zespołu jest Ted & Company wydał oświadczenie W mediach społecznościowych napisała: „Bill był niezastąpioną siłą i duchem w naszej rodzinie. Ojciec Time, Rhythm Devil, największy Deadhead. Ponad 1000 koncertów i nie ma dość. Kochał ten zespół i my go kochaliśmy.

Bob Weir, Mickey Hart i Bill Kreutzmann napisali swoje szczere raporty. „Yo, Phil, dzięki za podwózkę” – napisał zawodnik, publikując zdjęcia ze sportowcem. „Dziękuję za wspaniałą przyjaźń, lata kolorowych komentarzy i obecność w Hall of Fame, którą nosiłeś jak reflektory”.

Obaj perkusiści napisali obszerne hołdy, a Hart opisał Waltona jako „najlepszego przyjaciela, jakiego kiedykolwiek miałem”, dołączając zdjęcie, na którym oboje się śmieją. „Nazywał siebie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, ale mieliśmy szczęście – że go znaliśmy i dzieliliśmy z nim przygodę” – powiedział. „Był największym Deadheadem na świecie i wykorzystywał naszą muzykę jako ścieżkę dźwiękową do swojego życia. Po naszych występach często wysyłał wiadomości, w których mówił: «Dziękuję za moje życie. … Są rzeczy, które możesz zmienić. Inne możesz». t. Bon Voyage, stary przyjacielu, kocham cię.

Trendy

Tymczasem Kreutzmanna ujawnił Ma „niewiarygodne” historie o Waltonie, którymi obiecuje podzielić się po śmierci Waltona. „Nie jest za późno, bo zanim będziemy mogli się śmiać, musimy najpierw pozwolić sobie na płacz” – napisał. „Cholera. Jest to dzień żałoby.

„Pod wieloma względami był naszym fanem numer jeden… ale Bill nie zgodziłby się z takim rankingiem, ponieważ w swojej bogatej karierze koszykarskiej zdobył tak wiele nagród – w tym tytuł MVP – że Bill upierał się, że Grateful Dead nie jest konkursem – i że wszyscy umarli są równi” – powiedział. Powiedział także. „Kiedy gram, zawsze jest dziura w miejscu, gdzie powinno być miejsce do siedzenia, jakieś dziesięć rzędów dalej, pośrodku, gdzie Bill stoi z zamkniętymi oczami, rękami uniesionymi do góry i ma wrażenie, że biegnie w rytm muzyki. To było dla niego szczęśliwe miejsce, widząc go tam. Mój… Kochałem Billa Waltona, jak to mówimy w krainie umarłych: Niech cztery wiatry odeślą go bezpiecznie do domu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *