Jak donosi raport z badania opinii publicznej dotyczący zachowań kierowców na polskich drogach, ponad 60 % ankietowanych nie potępia jednoznacznie przekraczania dozwolonej prędkości, zaś około 90 % przyznaje się do regularnego łamania tychże ograniczeń. Piraci drogowi, jak podkreślają autorzy badania, nie widzą niczego złego w ignorowaniu limitów prędkości, zakładając umiejętność kierowcy w dostosowaniu jazdy do warunków panujących na drodze. Niestety pogląd ten nie przekłada się na wnioski płynące ze statystyk wypadków, gdyż większość kolizji wynikających z nadmiernej prędkości ma miejsce w dzień i przy dobrych warunkach panujących na drogach.
Polscy kierowcy to nie polscy rajdowcy
Jak na ironię zamiłowanie polskich kierowców do nadmiernej prędkości nie idzie w parze z rozwojem sportów motorowych w kraju nad Wisłą. Polscy fani wyścigów ubolewać mogą, iż na liczących się na świecie imprezach poświęconych rajdom samochodowym polscy kierowcy rajdowi pojawiali się dotąd rzadko bądź wcale. I być może właśnie dlatego niektórzy z nich kompensują sobie ten brak, pędząc powyżej dozwolonej prędkości po polskich drogach.
Prawdziwi naśladowcy kierowców rajdowych nie zadowolą się jednak jedynie testowaniem efektywności radarów, gdyż mając przekonanie, że niekwestionowanych mistrzów kierownicy oglądać trzeba z bliska, nie odmówią sobie udziału na żywo w widowisku, serwującym ogromne emocje dzięki bolidom, mknącym niekiedy z prędkością ponad 300 km/h.
Bilety Formuła 1 to dziś bez wątpienia jedna z największych imprez na świecie, przyciągająca nie tylko setki tysięcy fanów na trybuny rozsianych po całym świecie torów wyścigowych, ale też wielkie pieniądze plus rosnące z roku na rok zainteresowanie mediów, również społecznościowych. By obejrzeć któryś z wyścigów Formuły 1, trzeba zaplanować niekiedy dalszą wycieczkę zagraniczną, gdyż w Polsce nie odbywają się tego typu zawody.
Volkswagen w Polsce, Alfa Romeo w USA
Ciekawym wnioskiem zakończyła się ocena statystyk przekraczania dozwolonej prędkości przez polskich kierowców w kontekście aut, jakimi poruszali się oni na polskich drogach.
Najczęściej rejestrowanymi przez fotoradary markami aut okazały się Volkswageny, na drugim miejscu uplasowały się Ople, na trzecim Renault, minimalnie wyprzedzając Mercedesy. Badanie to pokazało również, iż kierowcy tych samych marek aut nie tylko lubią ignorować limity prędkości na drogach, lecz podobnie często przyłapywani byli, przejeżdżając na czerwonym świetle.
Podobne badanie przeprowadzono również w USA. Tu marki aut, w których kierujący przekraczali dozwoloną prędkość kompletnie różniły się od tych, którymi amatorzy szybkości rozwijanej na drogach poruszali się po Polsce. Mniej zaskakujący niż w kraju nad Wisłą jest na pewno wynik badania, zgodnie z którym trzy z pięciu marek aut najczęściej przekraczających dozwoloną prędkość w USA postrzegane są jako samochody sportowe. Największą ilością mandatów „pochwalić się” tu mogą posiadacze Alfy Romeo, których statystycznie dwukrotnie częściej przyłapywano na przekraczaniu dozwolonej prędkości w stosunku do zajmujących drugie miejsce w rankingu kierowców Subaru.
O tym, że miłośnicy włoskiej marki wykazują szczególną tendencję do ignorowania limitów prędkości, świadczy najlepiej fakt, iż prawdopodobieństwo doczekania się przynajmniej jednego mandatu za zbyt szybką jazdę jest w przypadku kierowców Alfy Romeo aż o ponad 40% wyższe niż w przypadku posiadaczy innych aut.
Jak się jednak okazuje, również w USA kierowcom Volkswagenów nierzadko zdarza się mocniej wciskać pedał gazu. Tu bowiem zajmują oni trzecie miejsce, wyprzedzając użytkowników znacznie już droższych marek jak Maserati czy RAM.